Koło Naukowe Kopernik w … galerii

Koło Naukowe Kopernik w … galerii

Planowana od kilku tygodni wycieczka Koła Naukowego Kopernik do Muzeum Śląskiego w Katowicach jest już za nami. 12 XII o 7.15 wyjechaliśmy pociągiem z Tworkowa. Oprócz muzeum, mieliśmy zwiedzać jeszcze dwie galerie: Galerię Sztuki Współczesnej BWA i Rondo Sztuki. Niestety, akurat w tym dniu obie instytucje zmieniały swoje wystawy i były niedostępne dla zwiedzających. Cóż nam pozostało? Spacer po dwóch najciekawszych ulicach Katowic: Stawowej i Mariackiej.

Ulica Stawowa to jedna z najstarszych ulic Katowic. Zawsze była znana z lokali rozrywkowych i gastronomicznych. W czasach PRL-u nazywano ją pogardliwie „Eintopfstrasse”, ponieważ sprzedawano tam niezbyt wyszukane potrawy. Jej nazwa pochodzi od stawu hutniczego, który znajdował się na północnym końcu ulicy. Współczesna zabudowa powstawała pod koniec XIX wieku, po zamknięciu huty Jacob.

W kamienicy pod numerem 3, w latach 1903-1909 mieszkał Wojciech Korfanty i jego żona Elżbieta. Urodziła im się tu trójka dzieci: Halżka, Maria i Zbigniew.

Naszą szczególną uwagę zwróciła kamienica siódma, bo dowiedzieliśmy się, co to są loggie i ryzality. Zaprojektował ją Ludwig Goldstein a powstała w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych XIX wieku.

Najładniejsza kamienica to ta oznaczona dziesiątką. W 1994 roku powstała tu pierwsza restauracja Burger King w Katowicach. W dniu rozpoczęcia jej działalności pod lokalem tłoczyło się kilkudziesięciu młodych ludzi. Parę minut przed otwarciem dwustuosobowy tłum sforsował drzwi i z bojowym okrzykiem wtargnął do wnętrza. Kilka osób przewrócono (na szczęście zdołały się szybko podnieść). Pracownicy zostali zepchnięci pod ściany, a część z nich musiała ratować się ucieczką na drugie piętro.

Na południowym końcu ulicy znajduje się fontanna ze stukilogramową żabą z mosiądzu (stop Cu i Zn). Na Stawowej pojawiła się ona już w latach 70 ubiegłego wieku.

Po pożegnaniu z żabą wyruszyliśmy na ulicę Mariacką, aby dowiedzieć się, co łączy ją z dawną Wenecją, Amsterdamem, Wiedniem i Tworkowem.

Idąc w stronę Kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP przypatrzyliśmy się dokładniej trzem ostatnim budynkom po prawej stronie.

Kamienica przy ul. Mariackiej 33 przeniosła nas do średniowiecznej Wenecji. Wykonana jest z cegły ułożonej naprzemiennie w dwóch kolorach: żółtym i rdzawo-czerwonym. Nad oknami widzieliśmy trójlistne łuki. Podobnie jak na ulicy Stawowej, rozpoznaliśmy loggie i ryzality. Pod oknami dostrzegliśmy rdzawo-czerwone cegły ułożone w czwórliście.

Kamienica przy ul. Mariackiej 35 to podróż do XVI i XVII wiecznego Amsterdamu. Zbudowana jest z cegły o jednolitym kolorze, a zamiast drugiego koloru cegły użyto detali z kamienia. Znów pojawiły się ryzality.

Trzecia kamienica, przy numerze 37, to nawiązanie do wiedeńskiej geometrycznej secesji. Budynek zaskakuje swoim wyglądem. Jest wyższy o jedno piętro od pozostałych. Bez osi symetrii. Jeden element jest wysunięty, inny cofnięty. Balkony z prawej strony mają kształt zaokrąglonego prostokąta, a z lewej są okrągłe.

Spacer okazał się lekcją historii architektury, a przecież nie miało być lekcji. Miała być wycieczka do… galerii.

No i co z Tworkowem? Gdzie znaleźć na ulicy Mariackiej ślady Tworkowa?

Weszliśmy do Kościoła Mariackiego, pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP. Jest to najstarszy zachowany kościół katolicki w śródmieściu Katowic. Zbudowano go w latach 1862-1870. W 1926 roku proboszczem został tu ks. Emil Szramek. Widzieliśmy piękne witraże, przedstawiające z prawej strony symbole cnót chrześcijańskich (wiara, nadzieja, miłość, roztropność, umiarkowanie, męstwo, sprawiedliwość), a z lewej symbole grzechu (wąż – zazdrość, paw – pycha, ropucha – chciwość, kozioł – nieczystość, świnia – łakomstwo, lampart – gniew, żółw – lenistwo). W Kaplicy Najświętszego Sakramentu podziwialiśmy kamienną monstrancję oraz obraz, na którym wśród ludu przedstawiony został ks. Emil Szramek w stroju śląskim.

Po wyjściu z kościoła ruszyliśmy w stronę Muzeum Śląskiego. To był główny cel naszej podróży. Mieliśmy zobaczyć obrazy w galerii sztuki, wystawy o życiu ludzi na Śląsku w różnych czasach historycznych i politycznych, poznać tajniki zawodu górnika i tradycji rodzin śląskich.

Najpierw podziwialiśmy najstarsze dzieła różnych autorów, między innymi Jana Matejki. Najcenniejszym obrazem znajdującym się w muzeum jest obraz olejny Aleksandra Gierymskiego „Żydówka z cytrynami” z 1881 roku. Ale więcej emocji wzbudziły chyba dzieła sztuki współczesnej. Przy niektórych wytworach artystów w głowie samoistnie pojawiało się filozoficzne pytanie: co sprawia, że dany obraz staje się dziełem sztuki? Pięknie odpowiedział na nie Dominik: chyba to, że coś nas zaciekawiło.

Mogliśmy też podziwiać „rarytasy” w postaci dzieł Jerzego Nowosielskiego, którego wystawę „Sztuka widzenia. Nowosielski i inni” można zobaczyć w Warszawie, na Zamku Królewskim od 5 XII do 3 III 2024 roku.

Niektórym najbardziej spodobała się sala „Spojrzenie z góry. Archiwum Wandy Rutkiewicz” o polskiej alpinistce i himalaistce, która jako trzecia kobieta na świecie i pierwsza Europejka zdobyła Mount Everest i jako pierwsza kobieta stanęła na szczycie K2.

Na zakończenie zwiedzania rozwiązaliśmy krótki test z gwary śląskiej. Poszło jak z płatka. Szlojder, geburstag, fyrlać czy krupniok to dla nas codzienność.

Jak napisano na jednej z ulotek, które można było zbierać w czasie wędrówki po muzeum, gdy podczas rozmowy zdarzy się Ślązakowi zapomnieć lub nie znać stosownych nazw i określeń, używa on słów zastępczych. Z nich ułożono jedno zdanie. A cóż ono oznacza? Wszystko jak zwykle zależy od kontekstu. Oto ono:

„ Ten łon złonaczył łona łoną i terozki łona je cało złonaczono”.

Były też ciekawe wyliczanki dla bajtli:

„Siedzi koza na kamieniu

Nazewo se Fritz

Wto te miano zgodnie

Tyn sie może skryć”

Powoli zbliżała się godzina naszego powrotu do domu, do Tworkowa. Przed odjazdem musieliśmy (!) wstąpić do ostatniej już tego dnia galerii. Tym razem na ciepły posiłek i chwilę odpoczynku (lub szybkiego biegania).

W pociągu członkowie Koła Naukowego Kopernik mieli do rozwiązania krzyżówkę. Było to podsumowanie zdobytych tego dnia wiadomości. Można powiedzieć, że tu też poszło jak z płatka.

Dzień bez lekcji, bez omówionego wiersza, bez policzonego równania, bez rysunku pantofelka i daty koronacji króla. Ale czy na pewno dzień bez nauki? Jak mówi niemiecki filozof Immanuel Kant „sapere aude”– użyj rozumu, odważ się być mądry!- tak zrobiliśmy. To był dobrze wykorzystany czas.

Może i wy spróbujecie?

                                                                                          Celina Hanczuch

Szczególne podziękowania dla pana Damiana Matioszek za pomoc w opiece nad uczniami.

ryzality- powstają przez wysunięcie fragmentu muru lekko do przodu, prowadzą od fundamentu po dach

loggia- to wnęka w płaszczyźnie muru, otwarta na zewnątrz

W tekście wykorzystano informacje ze stron internetowych:

  1. https://www.slazag.pl/katowicka-mariacka-jak-sredniowieczna-wenecja-amsterdam-i-wieden-w-jednym-dowodow-jest-az-nadto
  2. https://katowice.wyborcza.pl/katowice/5,35063,19955850.html
  3. Wikipedia